Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2015

.... jak wiosna!

Wiosna? Adwent? Co ma jedno do drugiego? Niby nic... A jednak! Wczoraj sypnęło śniegiem. Wieczorem dwie serie solidnej gimnastyki - z łopatą w ręku ;-) Zima na całego... Dziś wczesnym rankiem dostaję adwentowego SMS-a następującej treści: "Adwent jest jak wiosna w przyrodzie, kiedy wszystko się odradza, jest świeże i piękne. Adwent ma być dla nas tym samym - ma nas odświeżać i utrzymywać w zdrowiu, byśmy byli zdolni przyjmować Chrystusa pod każdą postacią, w jakiej do nas przyjdzie" Bł Matka Teresa z Kalkuty Patrzę rano za okno - ładna mi wiosna! Biało, zimno i tyle... Ale godzinę później - słoneczko, cieplutko i odwilż... Śnieg znika, woda kapie... Jak w marcu, na wiosnę! I już wiem, po co to wszystko! Po to, żebym zrozumiała, o co chodzi Matce Teresie... Niech więc trwa i rozkwita w nas adwentowa wiosna!  Marana tha! Przyjdź, Jezu!

Robótka 2015!

  Co tu dużo mówić? Cytuję z robótkowego bloga:   W Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie mieszka bardzo charakterna gromadka niepełnosprawnych intelektualnie (czasem też fizycznie) dziewczyn i chłopaków. Przekrój wiekowy tej wesołej kompanii jest bardzo duży, od Maleńtasów przez Starszaków do Emerytów. Wielu z tych mieszkańców nigdy nie miało prawdziwej rodziny, niektórzy swoje rodziny już stracili. Dom w Niegowie jest ich przystanią. Tam, za ogrodzeniem, przy szosie na Ostrołękę, spędzą całe swoje życie.  Ten niegowski dom to wyjątkowe, dobre i piękne miejsce z Opiekunami, którzy próbują ściągać gwiazdki z nieba i tego nieba przychylać. Jednak, choćby nie wiadomo jak się starali, sami nie zaspokoją rozpaczliwej tęsknoty Dzieciaków-Starszaków za byciem zauważonym, docenionym, wyłuskanym z tłumu, zaakceptowanym przez nas mieszkających po "drugiej stronie ogrodzenia".  Ta tęsknota doskwiera najbardziej w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Nosy przylepion

Boże cuda...

Dawno tu nie zaglądałam.... Życie w realu toczy się tak zawrotnym tempem, że ostatnio nie po drodze mi było do blogowania... A może i szkoda, bo zarówno obrazów jak i słów do uwiecznienia, zapisania ku pamięci nie brakuje.... Dlatego dziś nieco o cudach. Nie, nie tych spektakularnych, wielkich... Ale równie pięknych - bo będących owocem Bożego działania! Najpierw cuda "słowne"... Jakiś czas temu pisałam o ważnym dla mnie Słowie - że Pan Bóg swoje obietnice spełnia zawsze, w odpowiednim czasie i w odpowiedni sposób... Doświadczyłam tego mocno i konkretnie - już na początku roku... To był dopiero pierwszy akt, taka zapowiedź..., bo na wiosnę znów stanęłam w zadziwieniu i zachwycie, jak bardzo Jego Słowo i Jego obietnice są prawdziwe... Doświadczyłam realnego cudu - to co wydawało się po ludzku absolutnie niemożliwe i wszelkie logiczne kalkulacje wyglądały nieciekawie, stało się inaczej - by spełnić nadzieje na przyszłość (por. Jr 29, 11).... A cuda "obraz

Zbliżają się....

 Zbliżają się dni Jego zbawczej Męki *  i chwalebnego Zmartwychwstania, *   dni, w których czcimy zwycięstwo  Chrystusa nad złym duchem *  i wspominamy misterium naszego Odkupienia. To już?! Dopiero było Boże Narodzenie... A tu za oknem nieśmiała wiosna (nareszcie!) i niebawem wchodzimy w najświętsze w całym roku dni. Najgłębsze, najważniejsze... Triduum Paschalne. Chcę znów, na nowo, wejść na tę paschalną drogę razem z Jezusem... Aby razem z Nim umrzeć, i razem z Nim powstać do nowego życia!  Innej opcji nie ma... Do tej drogi jesteśmy przeznaczeni,  z tą drogą jesteśmy związani,  w tę drogę jesteśmy wszczepieni  od chwili naszego chrztu świętego.  Być ochrzczonym  to znaczy być włączonym w tę drogę Chrystusa,  w tę Jego Paschę,  czyli przejście przez śmierć do życia . (ks. F. Blachnicki)

Obietnica...

"Tylko Ja znam plany, które mam względem was - plany pomyślności, a nie nieszczęścia, aby spełnić wasze nadzieje na przyszłość." (Jr 29, 11)  Pisałam już - pod koniec Adwentu - o moim odkryciu tego Słowa... Jest dla mnie mocnym, jasnym Światłem... Stały się też swoistym mottem - drogowskazem na rozpoczęty nowy rok. A w ostatni weekend doświadczyłam, mocno i namacalnie, że to Słowo jest żywe i skuteczne. I że Bóg swoje obietnice zawsze spełnia... I jeszcze tego, że Pan Bóg jest większy i mocniejszy od ludzkich obaw, logicznych kalkulacji i oczywistych oczywistości... To co w tych kilkunastu godzinach przeżyłam, bardzo mocno pozwoliło mi doświadczyć, że Jego plany są naprawdę planami pomyślności, i że On spełnia moje nadzieje na przyszłość, bo chce mojego szczęścia. I choć czasem trzeba przejść długą drogę, niełatwą i pełną cierpienia, bólu, niepewności, a czasem trzeba poczekać, i to niekrótko, na spełnienie Jego obietnic, to warto!  On wie, kiedy słabnę w drodze,